Czy podróbki są tak samo smaczne jak oryginały?
1. Niebieskie kulki miały
być
cukierkami o smaku jagodowym, a tak naprawdę są o smaku gumy balonowej.
Smakowo niby
nie jest najgorzej, wygląd też niczego sobie, ale... no właśnie.. to
złowróżebne "ale". Ten smak jest po prostu dziwny, trudno go
zidentyfikować: na początku jest to
zdecydowanie guma balonowa, a potem naprawdę nie wiem, takie nie wiadomo
co. Smak sztuczności, a może
to po prostu miał być smak gumijagód? Nic dziwnego, że Gumisiom po nich
tratatata.
![]() |
Słodkie nie wiadomo co. |
2.
Zielono-różowy żelek o smaku melona okazał się żelkiem o smaku melona!
Hurra! Ale żeby nie było zbyt optymistycznie to kwaśnego proszku jest
zbyt
mało, by miało to wpływ na ogólny smak. A szkoda. Środek super -
naprawdę bardzo smaczny, natomiast otoczka
beznadziejna - mniej więcej tak jakbyście jedli kabel. Co prawda owocowy
kabel, ale nadal kabel. Trzeba jednak uczciwie
przyznać, że smak melona jeszcze przez długi czas pozostaje w ustach, a
nawet idzie za nami do domu. Entuzjaści
spożywczych kabli z pewnością będą zachwyceni, ja jednak podziękuję za
takie
dziwactwo, ewentualnie mogę zjeść sam środek.
3. Guma rozpuszczalna. Określę ją jednym słowem - nijaka. Niby się rozpuszcza, ale
wyraźnie czuć pojedyncze kryształki (mam nadzieję, że cukru). Niby ma jakiś
smak, ale jest on strasznie chemiczny (chyba najgorsze było zielone jabłuszko -
człowiek ma wrażenie, że zjada odświeżacz powietrza). Niby jest lekko kwaśna,
ale wszystko razem jest po prostu nijakie.
![]() |
A co jeśli to wcale nie jest guma rozpuszczalna tylko pierwsze stadium odświeżacza powietrza? |
4. Piramidki
o smaku kiczu. Lubię cukier i białą czekoladę, ale co to ma być do jasnej
ciasnej?! Nie wiem jaki był zamysł producenta... zniechęcić po pierwszym
gryzie? Częstować tylko wrogów? Jedyny plus, a musicie wiedzieć, że
jeśli chodzi o słodycze to jestem wzorem tolerancji, no więc jedynym plusem
jest wygląd tego "przysmaku". Jednak pomijając wygląd, zarówno piramidka truskawkowa jak i śmietankowa
to totalna porażka. Sytuacji z pewnością nie ratują kolorowe kuleczki na spodzie, gdyż
smakują one jak najgorsza posypka do ciast, którą zresztą prawdopodobnie są.
![]() |
Pan Wielbłąd jest naprawdę zdegustowany moimi piramidkami... |
5.
Łamiszczęki. To już zupełna porażka. Z prawdziwymi łamiszczękami łączy je tylko
wygląd i nazwa. Skorupa jest mniej więcej tak twarda jak guma rozpuszczalna
podgrzana suszarką. Moje zęby bez problemu wchodzą w kulkę. Cóż można
powiedzieć o biedronkowych łamiszczękach oprócz tego, że są to najzwyklejsze
gumy balonowe? Może tylko to, że są zdecydowanie za słodkie (nie wierze, że to
mówię!) i praktycznie bez wyrazu. Jedyny plus to taki, że można z nich robić
spore balony. Ale bądźmy uczciwi - kulka jest duża, więc trudno żeby z takiej
ilości gumy nie powstawały duże balony...
![]() |
W biedronkowych łamiszczękach jest więcej cukru, niż cukru w cukrze. Niesamowite! Jak oni to robią? |
Podsumowując:
nie polecam. Przyjemność z jedzenia żadna. Naprawdę bardzo bardzo słabe
podróbki. Za tę cenę lepiej kupić zwykły cukier i napić się słodkiej herbaty. A
tak na serio, jeśli zależy nam tylko na wyglądzie - np. potrzebujemy efektownych,
ale tanich słodyczy - to biedronkowe podróbki doskonale się do tego nadają. Odradzam
natomiast częstowania tymi wynalazkami: 1) osób, na których nam zależy 2)
smakoszy 3) osób o delikatnym podniebieniu.
Co
zrobić, gdy kupimy słodycze, które apetycznie wyglądają, ale niestety
fatalnie smakują? Można zrobić takie oto zdjęcie i sprzedać je za 10 000
euro.
Chce ktoś kupić? Cukierki gratis!!
Pierwsze i ostatnie zdjęcie wykonał Scoffer swym zajebistym aparatem.
0 komentarze:
Prześlij komentarz